Wszystko zaczęło się jakieś 6 czy 7 lat temu. Miałam wtedy nick ewrybka,
byłam może troszkę bardziej puszysta, a może porównywalnie. Pisałam z
różnymi osobami czasem bardzo ciekawe rozwijające listy czasem dosłownie
kilka zdań.
Jeden list zwyczajnie mnie zszokował. Był pełen chamstwa i inwektyw pod
moim adresem, autor porównał mnie od tłustej świnii, oskarżył nawet o
kłamstwo , bo jak śmiem pisać, że mam normalną budowę, będąc taka gruba.
Pierwszy mój odruch było zwyzywanie gościa i odpłacenie pięknym za
nadobne. Jednak jako osoba z głeboko zakorzenioną filozofią Rousseau o
człowieku z gruntu dobrym, w drugim odruchu pomyślałam: musiał być jakoś
skrzywdzony przez kobiety lub oszukany, może miał straszny dzień i
wyżył
się przypadkowo na mnie, może po prostu był pijany.
Mój
list napisałam więc w tonie zupełnie nie chamskim, raczej tłumacząc się i
brzmiał mniej więcej tak: "Przykro mi, że tak mnie osądzasz w ogóle
mnie nie znając, przecież ja mogę być najcudowniejszą osobą na
świecie,
tylko z nadmiarem kilogramów. Zresztą już nim napisałeś zaczęłam coś z
tym robić, ale na efekty niestety trzeba troszkę poczekać.- nie obyło
się bez małej uszczypliwości z mej strony - ważne byś Ty patrząc na
siebie w lustro czuł dumę. pozdrawiam ciepło życząc miłego dnia"
Pamiętam,
że to był piątek wysłałam list i pojechałam do Żarek gdzie nie miałam
netu. Gdy wróciłam w niedzielę czekało już na mnie 7 listów z
przeprosinami od tego faceta. Pisał, że jest w szoku, że na taki chamski
list odpowiedziałam takim ciepłem, że poczuł się jak wstrętny robak,
kiedy czytał moją pełną ciepła i zrozmienia odpowiedź, że nie umie
zrozumieć jak mogłam na takie chamstwo odpowiedzieć takim listem. Mówił,
że musi poznać tak wyjątkową osobę, która tak potrafi odpowiedzieć.
Pytał czy mu kiedyś wybaczę. Oczywiście każdy z tych 7 listów był coraz
bardziej proszący coraz bardziej wątpiący w wybaczenie. Wybaczyłam, bo
mnie zaciekawił i ten u smiech na zdjęciu w koszulce ratownika miał
powalający.
Zaczęliśmy pisać o sobie, o swoich tęsknotach, pragnieniach, o naszych
życiach, o tym czego szukamy co kochamy co nas cieszy i co smuci. Ja się
w tym czasie odchudzałam, on mnie w tym odchudzaniu wspierał
wirtualnie, doradzał co jeść co ćwiczyć i jak. Mniej więcej po 2
miesiącach
byłam chudsza o 10 kg i wreszcie umówiliśmy się na
randkę. To była chyba najcudowniejsza randka z tych, które na sympatii
zaznałam. Umówiliśmy się w Dolinie Trzech Stawów w Panderozie. Miła
knajpka na stawem.Wypiliśmy razem kawkę on jeszcze kilka razy
przepraszał za ten chamski
list. Rozmawialiśmy mnóstwo o sobie, o
życiu. Widziałam zachwyt w jego oczach gdy na mnie patrzył, ten błysk w
oku, przenieśliśmy się na ławeczkę nad staw, spacerowaliśmy to parku.
Oto ten człowiek od
chamskiego listu sprawił, czułam się szczęśliwa, piękna i wyjątkowa. Czułam jakbyśmy
znali
się całe życie. Takie wyjątkowe porozumienie dusz, które nie zdarza się
często. Kiedy na koniec randki wsiedliśmy do autka, by odwiózł mnie do
domu, powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Mówił,
że
postanowił, że jeśli okażę się fajną osobą zaśpiewa coś dla mnie.
Właczył CD z podkładem i zaśpiewał dla mnie "Kochaj mnie i dotykaj..."
Tomasza Żółtko, wyjątkową dla mnie piosenkę, która zawsze mnie
rozczulała i wzruszała. Okazało się, że dla niego też jest wyjątkowa. Jego głos i ta pasja
w
tym jak śpiewał sprawiły, że miałam ciarki wszędzie, że unosiłam się
nad ziemią, lewitowałam, nie umiałam nic kupić wieczorem w sklepie,
tylko postałam w nim z doskonale obojętną miną i wyszłam. Nie jesteśmy
razem, bo jakoś temperamenciki i pewne nasze wady sprawiły, że kilka
razy
już pokłóciliśmy się "ostatecznie"... To coś jednak co nas łączy jest
tak wyjątkowe, że nie umiemy dłużej wytrzymać bez kontaktu z sobą.
Choćby sms, telefon, spotkanie. Czasem widujemy się często, czasem raz
na kilka miesięcy, ale zawsze wspieramy się nawzajem, wiemy że możemy na
siebie
liczyć. Wspierał mnie po śmierci mego kochanego męża. W
dużej mierze dzięki niemu i nnnym prazyjaciołom zaczęłąm się odnajdować w
tym świecie po tak bolesnej stracie. Ja wspierałam go przy rozwodzie z
kobietą modliszką i w wielu sprawach, które musiał załatwić, wyciągałąm z
dołka gdy było mu bardzo źle. Towarzyszy mi w imprezach i weselach,
kiedy nie mam osoby towarzyszącej. Świetnie nam się razem tańczy,
widocznie podobnie czujemy muzykę, a może w tym tańcu wyrażamy swe
dusze. Cieszą mnie przy nim małe rzeczy: wspólne śpiewanie, oglądanie,
gotowanie, jedzenie, prasowanie, przyszywanie guzika czy zakupy.
Uwielbiam
jego pasję w głosie kiedy mi o czymś opowiada, jego szczery głośny
śmiech, tego wariata który się w nim czasem odzywa, a może całkiem
często, tego choleryka wyrzucajacego z siebie emocje,
umiem je
nawet w jakiś instynktowny sposób załagodzić i zbagatelizować, przytulam
go i głaszczę gdy płacze. Tak - prawdziwi mężczyźni też czasem płaczą
gdy im naprawdę źle. Kiedy widzę, że ktoś go skrzywdził najchętniej
udusiałabym tę osobę gołymi rękami. Gdy przytula mnie na powitanie czy
pożegnanie czuję takie niesamowite, niewysłowione ciepło krążące
pomiędzy nami, którego nie da się porównać z niczym innym. Tak jakby w
tym przytuleniu wyrażone było całe ciepło, które mamy dla siebie
nawzajem. Przeżyłam z nim tyle cudownych i miłych chwil, tyle śmiechu mi
przysporzył i tyle szczęścia chwil. Zawsze będzie dla mnie kimś
wyjątkowym, kimś bliskim i ważnym. Mogę powiedzieć, że jesteśmy naprawdę
cudownymi prawdziwymi przyjaciółmi, czującymi się świetnie w swym
towarzystwie. Adaś jest takim przyjacielem z drugiej strony tęczy bez
względu na to czy ta tęcza nie dotyka ziemii czy może kiedyś osunie się
na tyle, że jej dotknie... On typowy choleryk, ja typowy sangwinik -
charakterki niby zupełnie różne. Nigdy nawet nie myślę o nim Adam mimo,
że ma już dobrze po 40-tce dla mnie jest zawsze w każdej myśli w każdym
zdaniu Adasiem. On pisze do mnie i zwraca się Ewcia, Ewuś mimo mej
czterdziestki na karku... Niby drobiazgi, ale jakie to miłe gdy ktoś zawsze zwraca się do Ciebie tak miękko i zdrobniale.
Nie wyobrażam sobie mego życia tak zupełnie bez niego.
I wszystko to nie zdarzyłoby się nigdy gdybym chamstwem odpowiedziała na
jego bardzo chamski list.