piątek, 24 grudnia 2010
czwartek, 4 listopada 2010
życzenia urodzinowe na drugą stronę tęczy
Dzisiaj byłyby Twoje urodziny 37 pamiętasz jak przez lata składałam Ci z tej okazji życzenia, lubiłam robić Ci takie małe niespodzianki jeszcze wtedy gdy byłeś tylko moim kolega czy też później gdy przez lata byłeś moim przyjacielem... czasem były to wierszyki z życzeniami, czasem jakieś drobiazgi czy kartki z życzeniami...
Pamiętasz jak kilak lat temu kupiłam Ci do auta taką uśmiechniętą żółtą pluszową gwiazdkę zapachową? Powiesiłeś ją nad lusterkiem w matizie a ja powiedziałąm, że to taka gwiazdka byś zawsze jak na nią spojrzysz uśmiechnął się i wiedział że jest ode mnie, woziłeś ją w tym aucie od tamtego czasu zawsze nawet wtedy gdy zupełnie już przestała pachnieć i pokryła się kurzem prałeś ją i wieszałeś na swym miejscu na nowo, może to śmieszne ale jakoś dopóki ją tam widziałam wiedziałam, że masz dla mnie mnóstwo sympatii i że w jakiś sposób jestem Ci bliska. Przez lata nie wiedziałam jak bardzo mogłabym być Ci bliska, a może podświadomie zawsze to wiedziałam tylko wydawało mi się to takie nierealne, bałam się coś zmienić w moim nieudanym życiu, bo bałam się zmian, odrzucenia, syndromu rozwódki czy samotności, a przecież wiesz że całe życie praktycznie byłam samotna choć była to taka samotność we dwoje chyba najgorszy rodzaj samotności... Pamiętasz kiedyś kupiłam Ci kasetę Kombi, bo wiedziałam jak bardzo ich lubisz, dedykowałam Ci wtedy jeden z utworów tej złotej kolekcji "Przytul mnie" kaseta przez lata jeździła w Matizie kiedy zaczęliśmy być razem słuchaliśmy jej czasem... A pamiętasz takie urodziny które spędziliśmy razem w Twoim mieszkanku, był mały tort czekoladowy taki dwuosobowy, szampan i pyszna kawa i lody i my dwoje jak zwykle zagadani paplający nawzajem na przemian ciągle majacy o czym gadać i Eric Clapton w tle, chyba zawsze Eric Clapton kojarzył mi się bedzie z Tobą i z tamtym wieczorem tak jak zawsze kojarzył mi się będzie z Tobą Sztywny Pal Azji i Wieża Radości... ten nasz pierwszy wspólny Sylwester kiedy siedzieliśmy na górze na fotelu i gadaliśmy zafascynowani sobą wtuleni, a moje nogi były Twoją fosą...nawet milczenie było wtedy cudowne, bo razem... Pamiętam jak w te urodziny z tortem kupiłam Ci saszetkę, bo wiedziałam ze ciągle gubisz dokumenty kluczyki ze nie masz ich gdzie nosić razem i bardzo się z tej saszetki ucieszyłeś i miałeś ją te 5 lat aż dostałeś już ode mnie nową saszetkę skórzana porządną już po ślubie... Uwielbiałam Ci robić te urodzinowe niespodzianki i tak bardzo mi dziś smutno, że tyle tych okazji do wspólnych urodzin zmarnowaliśmy a gdy już myślałam że będą nowe i kolejne i że będę mogła teraz co roku spedzać z Tobą cudownie ten dzień nagle Cię zabrakło, nie mam nawet jak teraz posłać Ci od zeszłego roku tych życzeń ale zawsze lubiłeś komputery to pomyślałam że gdy napisze je tutaj odczytasz je sobie gdzieś po drugiej stronie tęczy... Chciałam dziś pojechać na cmentarz kupić róze a nie miałam w sobie dośc siły by uczcić Twe urodziny w ten sposób pomyślałam, że lepiej będzie gdy naleję lampkę wina od Stasia faceta mojej Mamy zapalę w oknie 3 świeczki i napisze tutaj do Ciebie list z okazji Twych urodzin, że to będzie fajniejsze uczczenie tych urodzin niż wizyta na cmentarzu, gdzie jesteś skryty pod zimnym ciemnym kamieniem, który zupełnie nie przypomina mojego wielkiego ciepłego faceta o wielkim sercu i głowie pełnej marzeń tak nagle w pół drogi zatrzymanym... poślę Ci wiec jedyny wiersz jaki kiedykolwiek napisałam.


Piję wiec to wino które jest słodkie i mocne śliwkowe po policzkach kapią mi łzy wielkie łzy samotności, bo nie ma Cię przy mnie... Wiem obiecałam Ci kiedyś że gdy Ciebie zabraknie znajdę kogoś i nie będę sama, ze nie będę tonac w smutkach a cieszyć się życiem i śmiać... przecież właśnie ten śmiech i radość życia we mnie najbardziej kochałeś i moją wiarę i optymizm i duszę... wierze że kiedyś będę szczęśliwa muszę być szczęśliwa dla Ciebie byś wiedział, że dobrze sobie w życiu radzę... Świeczki w oknie rozświetlają mrok po drugiej stronie szyby mam nadzieję że gdziekolwiek jesteś je widzisz te migoczące w szybie wesołe ogniki.. takie ogniki jak często widziałam w Twych oczach gdy na mnie patrzyłeś...Mam nadzieję że jesteś szczęśliwy tam gdzie jesteś beztroski i wesoły czego bardzo z całego serca Ci życzę Kochanie
Pamiętasz jak kilak lat temu kupiłam Ci do auta taką uśmiechniętą żółtą pluszową gwiazdkę zapachową? Powiesiłeś ją nad lusterkiem w matizie a ja powiedziałąm, że to taka gwiazdka byś zawsze jak na nią spojrzysz uśmiechnął się i wiedział że jest ode mnie, woziłeś ją w tym aucie od tamtego czasu zawsze nawet wtedy gdy zupełnie już przestała pachnieć i pokryła się kurzem prałeś ją i wieszałeś na swym miejscu na nowo, może to śmieszne ale jakoś dopóki ją tam widziałam wiedziałam, że masz dla mnie mnóstwo sympatii i że w jakiś sposób jestem Ci bliska. Przez lata nie wiedziałam jak bardzo mogłabym być Ci bliska, a może podświadomie zawsze to wiedziałam tylko wydawało mi się to takie nierealne, bałam się coś zmienić w moim nieudanym życiu, bo bałam się zmian, odrzucenia, syndromu rozwódki czy samotności, a przecież wiesz że całe życie praktycznie byłam samotna choć była to taka samotność we dwoje chyba najgorszy rodzaj samotności... Pamiętasz kiedyś kupiłam Ci kasetę Kombi, bo wiedziałam jak bardzo ich lubisz, dedykowałam Ci wtedy jeden z utworów tej złotej kolekcji "Przytul mnie" kaseta przez lata jeździła w Matizie kiedy zaczęliśmy być razem słuchaliśmy jej czasem... A pamiętasz takie urodziny które spędziliśmy razem w Twoim mieszkanku, był mały tort czekoladowy taki dwuosobowy, szampan i pyszna kawa i lody i my dwoje jak zwykle zagadani paplający nawzajem na przemian ciągle majacy o czym gadać i Eric Clapton w tle, chyba zawsze Eric Clapton kojarzył mi się bedzie z Tobą i z tamtym wieczorem tak jak zawsze kojarzył mi się będzie z Tobą Sztywny Pal Azji i Wieża Radości... ten nasz pierwszy wspólny Sylwester kiedy siedzieliśmy na górze na fotelu i gadaliśmy zafascynowani sobą wtuleni, a moje nogi były Twoją fosą...nawet milczenie było wtedy cudowne, bo razem... Pamiętam jak w te urodziny z tortem kupiłam Ci saszetkę, bo wiedziałam ze ciągle gubisz dokumenty kluczyki ze nie masz ich gdzie nosić razem i bardzo się z tej saszetki ucieszyłeś i miałeś ją te 5 lat aż dostałeś już ode mnie nową saszetkę skórzana porządną już po ślubie... Uwielbiałam Ci robić te urodzinowe niespodzianki i tak bardzo mi dziś smutno, że tyle tych okazji do wspólnych urodzin zmarnowaliśmy a gdy już myślałam że będą nowe i kolejne i że będę mogła teraz co roku spedzać z Tobą cudownie ten dzień nagle Cię zabrakło, nie mam nawet jak teraz posłać Ci od zeszłego roku tych życzeń ale zawsze lubiłeś komputery to pomyślałam że gdy napisze je tutaj odczytasz je sobie gdzieś po drugiej stronie tęczy... Chciałam dziś pojechać na cmentarz kupić róze a nie miałam w sobie dośc siły by uczcić Twe urodziny w ten sposób pomyślałam, że lepiej będzie gdy naleję lampkę wina od Stasia faceta mojej Mamy zapalę w oknie 3 świeczki i napisze tutaj do Ciebie list z okazji Twych urodzin, że to będzie fajniejsze uczczenie tych urodzin niż wizyta na cmentarzu, gdzie jesteś skryty pod zimnym ciemnym kamieniem, który zupełnie nie przypomina mojego wielkiego ciepłego faceta o wielkim sercu i głowie pełnej marzeń tak nagle w pół drogi zatrzymanym... poślę Ci wiec jedyny wiersz jaki kiedykolwiek napisałam.


Piję wiec to wino które jest słodkie i mocne śliwkowe po policzkach kapią mi łzy wielkie łzy samotności, bo nie ma Cię przy mnie... Wiem obiecałam Ci kiedyś że gdy Ciebie zabraknie znajdę kogoś i nie będę sama, ze nie będę tonac w smutkach a cieszyć się życiem i śmiać... przecież właśnie ten śmiech i radość życia we mnie najbardziej kochałeś i moją wiarę i optymizm i duszę... wierze że kiedyś będę szczęśliwa muszę być szczęśliwa dla Ciebie byś wiedział, że dobrze sobie w życiu radzę... Świeczki w oknie rozświetlają mrok po drugiej stronie szyby mam nadzieję że gdziekolwiek jesteś je widzisz te migoczące w szybie wesołe ogniki.. takie ogniki jak często widziałam w Twych oczach gdy na mnie patrzyłeś...Mam nadzieję że jesteś szczęśliwy tam gdzie jesteś beztroski i wesoły czego bardzo z całego serca Ci życzę Kochanie
poniedziałek, 1 listopada 2010
Miłość nigdy nie umiera, dzieli nas tylko czas

Kolejny cios nadszedł ponad 7 miesięcy później zmarł mój Tomek , mój najlepszy przyjaciel, mąż partner wszystko w jednym. Znaliśmy się ponad 12 lat i przyjaźniliśmy się i zawsze był gdzieś blisko wiedział co się u mnie dzieje żaliłam mu się gdy było mi źle on też dzwonił ze smutkami aż nagle 3 miesiące po mym rozwodzie spotkaliśmy się i zaiskrzyło. Odtąd byliśmy razem każdego dnia zasypialiśmy przy sobie i budziliśmy się czułam się po prostu szczęśliwa. Po rozwodzie myślałam że już nigdy nie wyjdę za mąż ale gdy Tomek poprosił mnie o rękę zgodziłam się... Nie chciałam być jego i kochanką ani konkubentką, nie wiem kto wymyślił to słowo niczym z kroniki kryminalnej, chciałam być jego żoną i byłam pobraliśmy się 23 lipca to był najszczęśliwszy dzień mego życia czułam się kochana naprawdę prawdziwą miłością i kochałam wreszcie nie bojąc się o tym mówić. To dzięki Tomkowi odczarowałam w sercu to magiczne słowo, wreszcie zaczęło ono coś znaczyć. Zmarł 5 dni przed naszą pierwszą rocznicą ślubu w urodziny mej Siostry to był chyba najgorszy dzień mego życia te 2 ostatnie dni... Nagle tego 18 lipca 2009 zawalił się cały mój skrzętnie odbudowany świat...Mieliśmy się razem zestarzeć i być wiele lat szczęśliwi wychowywać razem moje dzieci i żyć ciesząc się życiem. a ta rocznica pierwsza miała być naprawdę cudownym dniem innym niż wszystkie, była na pewno inna przepłakałam prawie całą pisząc podziękowanie w imieniu Tomka dla bliskich oraz robiąc napisy na szarfy do wieńca. Mój dom runął jak domek z kart a ja znów musiałam projektować i drukować klepsydry.
Pogrzeb był następnego dnia po tej pierwszej rocznicy ślubu. Zostałam sama z tymi moimi rozbudzonymi uczuciami, z tą miłością która w pół drogi nagle została przytłamszona, z tą czułością i słowami których nie miałam już komu powiedzieć. Dobrze że mam tylu przyjaciół dzieci i rodzinkę dzięki której jakoś przetrwałam te najgorsze chwile, mimo to przez ponad pół roku żyłam jak w malignie w zawieszeniu, pomiędzy realnym światem a tym który nagle straciłam, nie umiałam pogodzić się z tym wszystkim, odnaleźć się w świecie bez Tomka.
Znów musiałam stworzyć projekt pomnika co było jeszcze trudniejsze niż w przypadku pomnika dla Taty bo chciałam by ten pomnik wyrażał też moją miłość i by nie był taki jedyny i niepowtarzalny jak moja miłość do niego. Taki był projekt tego pomnika zdjęcie może kiedyś tutaj zamieszczę jak je zrobię

środa, 27 października 2010
za jeden uśmiech a może mnóstwo uśmiechów
niedziela, 24 października 2010
apteka w małym miasteczku
Wszystko zaczyna się od takiej rozmowy z klientem na temat jego oczekiwań i wizji lokalnej na miejscu, zrobienia zdjęć przyjrzenia się wszystkiemu i pomiarów. Tak też było i tym razem więc po rozmowie z cała rodzinką która właścicielami apteki porobiłam zdjęcie przedwykonawcze. Później był pomysł na projekt. Chodziło o to by reklama była widoczna, by przyciągała wzrok, bo jak na małe miasteczko aptek w nim wcale mało nie jest. Pomysł na projekt przyszedł mi do głowy dość szybko, zainspirowała mnie donica z rośliną o dużych wyraźnych liściach stojąca przed wejściem. Dałam więc na dół reklamy pasek liści melisy, reszta utrzymana w jasnej wiosennej zieleni dla lepszego kontrastu i ożywienia czerwień w obramówce bieli. Tak oto powstała spójna wizja całości. Omówienie pomysłu z klientami, wyceny i można przystąpić do pracy. Oczywiście pierwszy etap to dogranie projektu dostosowanie dokładne wielkości i zgromadzenie do tego materiałów. Na pierwszy ogień poszły banery bo najtańsze w wykonaniu i najłatwiejsze w montażu a i cena ich też jest najtańsza w całości dzieła bo baner oczkowany wydrukowany na gotowo to cena od 40 zł za m2 można oczywiście na allegro kupić taniej ale koszty dostawy i jakość często rozpikslowana w najgorszej rozdzielczości pozostawia wiele do życzenia, więc jeśli komuś zależy na dobrej jakości lepiej zdać się na kogoś kto na tą jakość stawia. Później zrobiliśmy kaseton dwustronny nieduży, ale pracy jest przy nim nie mniej niż przy zwyczajnym dużym kasetonie. Kaseton na profilu aluminiowym click, by łatwość wymiany czegokolwiek w nim była, by nie wystawały z niego ani śrubki ani nity. Słupek do jego montażu już stał bo wcześniej wisiał tam inny, z aptekarskiej sieciówki. Grafika z folii translucentnej wydruk meliskowych listków też na folii translucentnej do wydruków solwentowych.
Kaseton od podstaw zbudowaliśmy sami całą konstrukcję, oświetlenie, mocowanie i oczywiście wycięcie wydrukowanie i wyklejenie grafiki. Jeśli o cenę kasetonu chodzi to jest to wyceniane tak indywidualnie, bo zależy od wielu czynników. Troszkę zabawy oczywiście z montażem było bo wiatr bujał masztem a przymocowanie się do istniejącej konstrukcji wcale do najłatwiejszych się nie zalicza. Tym większe słowa uznania dla osoby która ten kaseton zbudowała i zamontowała wraz ze mną na miejscu. w ciągu dnia wiadomo kaseton nie świeci ale w nocy efekt jest ładnie czytelny w przestrzeni, jak widać grafika i tak ładnie odcina się od otoczenia nawet w ciągu dnia. Teraz przyszła kolej na montaż rzeczy najtrudniejszej czyli planszy głownej mocowanej do daszku budynku apteki. Niestety nie jest to zbyt łatwe bo warunki przypięcia się do takiego nieduzego daszku pod którym znajduje się inny daszek sprawiają że i miejsca jest na nim mało i możliwość zbudowania jakiejkolwiek konstrukcji jest żadna bo po pierwsze jest to spory koszt a po drugie duże obciążenie takiego daszku też wskazane nie jest. Trzeba więc wykazać się nie lada pomysłowością i kreatywnością umysłu i gibkością i sprawnością fizyczną. Na szczęście nam tego nie brakuje. Plansze wykonaliśmy by była lżejsza i bardziej odporna na napory silnych wiatrów z poliwęglanu komorowego, grafika wydruk solwentowy na folii samoprzylepnej a na tym w końcowym etapie zamontowane litery przestrzenne ze styroduru, z pcv i folią na wierzchu. Efekt całości widać bardzo dobrze na dwóch zdjęciach poniżej. Specjalne podziękowania należą się tutaj ode mnie dla Adasia za spokój i opanowanie, za niesamowitą kreatywność, wytrwałość i oczywiście super sprawność fizyczną przy tym bardzo trudnym montażu. Jestem z Ciebie i z siebie naprawdę dumna.
niedziela, 17 października 2010
łąki w mojej kuchni
wreszcie zrealizowałam pomysł który zaświtał w mej głowie w lutym...
Sama zastanawiam się dlaczego tak długo dojrzewał on we mnie nabierał mocy urzędowej czy jak kto woli to nazwać... No tak był jeszcze ktoś kto pomógł mi przyspieszyć realizację tego pomysłu, a raczej jego ostrzejsze słowa które nieco ściągnęły mnie na ziemię i dały kopa do życia, zresztą ciągle dają za co mu dziękuję bardzo....Przecież zdjęcie łąki pełnej mleczy stworzyłam już w maju połączyłam na nim kila zdjęć mleczy by kwiatów było więcej i by przechodziły one z wyraźnych kwiatów w takie lekko rozmazane i rozmyte. Zdjęcia zrobione w zaczarowanym miejscu gdzieś na skraju pola pośród łąk i lasów zwanym Skrajniwą... miejscu które stało mi się bliskie ot tak z dnia na dzień, za sprawą mej przyjaciółki i jej rodzinki..
Później przyszedł pomysł na stuningowanie lodówki bo poprzednia folia została już nieco nadgryziona zębem czasu. Znów postanowiłam wykorzystać troszkę magicznej krainy ukwieconej rumiankami, połączyłam 4 różne fotki powiększając używając przezroczystości by powstał efekt lekkiej trójwymiarowości obrazu. Jak zwykle troszkę grafiki komputerowej mój ulubiony program graficzny i projekt całości był już praktycznie gotowy.
Pomyślicie może po co to wszystko kiedy można kupić sobie na ścianę fototapetę a lodówkę okleić okleiną kupioną w sklepie z tapetami? A ja lubię sobie troszkę popracować artystycznie pomęczyć się manualnie by osiągnąć ciekawy efekt nie taki sztancowy, nie taki typowy który może osiągnąć każdy. Zresztą dla mnie to nie trudność przecież zajmuję się reklamą od 16 lat, w tym czasie technika tak poszła do przodu że aż żal z niej nie korzystać. i jeszcze tak dla uzupełnienia całości efektu zabudowa pod blatem, jeszcze do końca nie umocowana ale efekt już widać na zdjęciu. To połączenie łąki pełnej mleczy z jednym dużym rumiankiem zrobionym w makro by było widać każdy jego szczegół doskonale niemal...
Teraz pozostało wydrukować to wszystko na folii Druku wielkoformatowy solwentem na wysokiej rozdzielczości, ktoś mógłby pomyśleć że to wysoki koszt, ale 1 m2 takiego druku w zależności na jakim materiale to od 40 zł na folii do 90 zł na płótnie a projekt przecież zrobiłam sama. Oczywiście gdyby trzeba było policzyć za projekt to sprawa indywidualna bo zależy od pomysłu i tego ile trzeba nad nim posiedzieć i jak go stworzyć. Może ktoś z Was miałby potrzebę by doradzić mu jak fajnie zagospodarować jakieś mało ciekawe miejsce w swym mieszkaniu domu czy biurze chętnei coś doradzę zobaczę wykonam. Zajmuję się od lat reklamą i grafiką komputerową więc nie jst to dla mnie problemem, a pomysłów moja głowa jest pełna i moja artystyczna dusza również się w tym przydaje.
Pomyślicie może po co to wszystko kiedy można kupić sobie na ścianę fototapetę a lodówkę okleić okleiną kupioną w sklepie z tapetami? A ja lubię sobie troszkę popracować artystycznie pomęczyć się manualnie by osiągnąć ciekawy efekt nie taki sztancowy, nie taki typowy który może osiągnąć każdy. Zresztą dla mnie to nie trudność przecież zajmuję się reklamą od 16 lat, w tym czasie technika tak poszła do przodu że aż żal z niej nie korzystać. i jeszcze tak dla uzupełnienia całości efektu zabudowa pod blatem, jeszcze do końca nie umocowana ale efekt już widać na zdjęciu. To połączenie łąki pełnej mleczy z jednym dużym rumiankiem zrobionym w makro by było widać każdy jego szczegół doskonale niemal...
Teraz pozostało wydrukować to wszystko na folii Druku wielkoformatowy solwentem na wysokiej rozdzielczości, ktoś mógłby pomyśleć że to wysoki koszt, ale 1 m2 takiego druku w zależności na jakim materiale to od 40 zł na folii do 90 zł na płótnie a projekt przecież zrobiłam sama. Oczywiście gdyby trzeba było policzyć za projekt to sprawa indywidualna bo zależy od pomysłu i tego ile trzeba nad nim posiedzieć i jak go stworzyć. Może ktoś z Was miałby potrzebę by doradzić mu jak fajnie zagospodarować jakieś mało ciekawe miejsce w swym mieszkaniu domu czy biurze chętnei coś doradzę zobaczę wykonam. Zajmuję się od lat reklamą i grafiką komputerową więc nie jst to dla mnie problemem, a pomysłów moja głowa jest pełna i moja artystyczna dusza również się w tym przydaje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)